Strona 1 z 1

Pasithea Zooosia

: ndz cze 12, 2022 1:40 am
autor: heniu110
panowie co jest z panią Zooosia czy może mi ktoś powiedzie coś więcej czekam nieraz od północy do rana na nią a tu nic bardzo proszę o szybką odpowiedź . Coś raz mówiła iż jest wkurzona na tego showupa i mówiła że założy gdzieś indziej kanał jeśli jest coś takiego to był bym wdzięczny za adres Pozdrawiam

Re: Pasithea Zooosia

: ndz cze 12, 2022 4:52 am
autor: EricHartman
Chyba odeszla przez tego stalkera psychicznego, dzieciak sie zakochal w dziewczynie o 10lat starszej i chyba myslal ze ona zostanie jego zona. Ubaw po pachy.

tutaj nawet jego strona z wylewami https://orianaakazoooosia.pl/
przygotujcie cole i popcorn :]

Re: Pasithea Zooosia

: ndz cze 12, 2022 5:01 am
autor: heniu110
czytać to czytałem debil to mało powiedziane ale jakieś 3 tyg temu jeszcze ponoć była . Szkoda bo fajna babka z niej jest

Re: Pasithea Zooosia

: ndz cze 12, 2022 10:16 pm
autor: kotquee00
Aż się wypowiem, bo podesłali mi linka do tego ciekawego tematu.

Może zacznę na początku, że to ja jestem tym złym, niedobrym i w ogóle najgorszym jakby ktoś mnie nie znał ;D.
No więc jakby to powiedzieć hmm... Wy patrzycie na nią tylko przez pryzmat dziewczyny nadającej na SU, a ja nie.
Do czego dążę? Do tego, że dla was istnieje tylko przez te kilka godzin kiedy nadaje i to tyle.
Pogada, zrobi grupowe i tyle ją widzicie. Ja miałem z nią kontakt poza i dużo czasu spędzaliśmy na pisaniu czy rozmowie o wszystkim.
Poznałem ją prywatnie i wiem jaka jest. Znam jej charakter i tajemnice, jak również dużo bardziej konkretne informacje.
Po co do tego nawiązuję? Otóż dlatego, że tylko widzicie i słyszycie to co ktoś wam przekazuje i nie znacie realnej wizji tego nazwijmy to zdarzenia.

Nie lubię jak najpierw ktoś mi dziękuję, że jej pomagam, a potem ma mnie w dupie, bo to tak nie działa.
Skoro poświęcam komuś swój czas i zdrowie, często wchodząc na swoją psychikę, to wymagam jakiegoś szacunku.
Śmieszne jest to, że kiedy nagle ktoś zaczyna być nie fer, w jej stronę to staje się tym najgorszym bo wprost jej mówi co robi.
Tak się składa, że wasza Pani Zoooosia, czy jak tam sobie chcecie jest bardzo specyficzną osobą i jest zupełnie inna niż na SU.

Wymagała, żebym się trzymał po prostu chorych rzeczy, które dla mnie są codziennością, a dla niej jakimś tematem tabu.
Teraz tak. Ktoś wymaga od Ciebie czegoś, czemu sama nie jest w stanie sprostać i kiedy, Ty coś zrobisz to się obraża i nie chce z Tobą rozmawiać.
Kiedy ona coś zrobi, to nie możesz mieć do niej żadnych pretensji bo jak to ona zawsze mówi "Ja się winna nie czuje" albo "Takie jest życie".
To jeszcze zależy o kogo chodzi, bo na jednego takiego Pana machnie ręką i tyle. Jeśli ja coś zrobię dokładnie to samo co on, to nawet nie macie pojęcia jaka jest afera.
Było fajnie póki nie zacząłem składać jakichś obietnic, które wymagała o de mnie. Tak jak mówiłem wcześniej, to nie były normalne obietnice.
To zaszło tak daleko, że ja po prostu już nie wiedziałem, co mogę pisać, a czego nie, bo wszystko było podciągane pod tą właśnie kategorię.

Wbrew pozorom tego co mówi Pani Zoooosia, po tym jak jej wypomniałem, że mnie olała mimo, że z mojej strony zawsze wszystko miała zaczął się robić po prostu cyrk.
Takiej normalnej znajomości było jakieś 1.5r i dziwne, że tyle czasu wszystko było okej i NAGLE stałem się jakimś typem co jej żyć nie daje.
No niestety prawda jest zupełnie inna, a ta wersja którą przestawia Pani Zoooosia na swoich transmisjach jest daleka od realiów.
Zawsze była u mnie priorytetem, jeśli cokolwiek chciała i coś się działo to stawałem pierwszy, żeby pomóc jej jak najlepiej mogę.
Nie będę się teraz rozpisywał jaką pomoc dostała i co zrobiłem, bo to są jeszcze bardziej prywatne rzeczy, ale w skrócie z niejednej depresji wyszła.

Ci co znają mnie prywatnie i gdzieś tam bardziej - wiedzą jaki jestem. Jeśli ktoś jest fer wobec mnie, to ja jestem fer wobec tej drugiej osoby.
Jeśli to działa tylko w jedną stronę, to ja nie będę robić tutaj za manekina, którym ktoś się będzie bawić.
Poświęciłem tej osobie bardzo dużo czasu i uwagi, na którą w żaden sposób nie mogła narzekać.

Już jak ktoś zaczął pisać o mojej stronie, na której wszystko opisałem, to powstała ona po to, by pokazać jaki to byłem zły dla niej i w ogóle...
Powstała po to, bo ktoś za dużo sobie pozwalał i oczerniał mnie, wmawiając całej reszcie jaki to ja zły nie jestem.
Ostrzegałem ją, że wyciągnę wszystko 1vs1, każdą rozmowę żeby zdementować jej zarzuty na mój temat, ale miała to w dupie.
Ja budowałem fajną relację przez 1.5r ,a ktoś mnie olał i zaczął mnie atakować słownie, jak powiedziałem tej osobie, że ma mnie w dupie.
Za dużo w tą relację włożyłem siebie, żeby słuchać teraz, czy stracić przywileje i możliwości jakie miałem, tylko dlatego, że komuś przeszkadza, że mu to wypominam.

No i teraz co do tego zakochania, bo cały czas widzę każdy żyje tą wersją, że się w niej zakochałem i przez to teraz to wszystko się dzieje.
Dla tych co nie potrafią czytać ze zrozumieniem, a na stronie wszystko jest opisane od A do Z to zakochanie nie było powodem tego całego cyrku.
Owszem powtórzę to ponownie - tak zakochałem się w niej, bo bardzo dużo czasu spędzaliśmy razem (mam na myśli pisanie i rozmowy) i chcąc nie chcąc tak wyszło.
Nie miałem przed nią tajemnic, więc kiedy poczułem że to odpowiednia pora, żeby jej to powiedzieć, a byłem z nią szczery to powiedziałem jej wprost, że tak jest.
Podziękowała za szczerość, a na tym opierała się nasza relacja i powiedziała mi, że możemy maksymalnie zostać przyjaciółmi, na co ja odparłem, że może być
spokojna o to, bo ja od niej niczego nie oczekuje, a że tak wyszło no to nic na to poradzę, ale nie chcę, żeby to był powód zakończenia naszej relacji.
Oboje ustaliliśmy, że w relacji dalej trwać będziemy, tylko w relacji kolega koleżanka/przyjaciel przyjaciółka i tyle.

Teraz zastanów się ten ktoś, kto pisze, że to przez zakochanie, jakie to ma znaczenie, skoro na samym początku wiedzieliśmy jak to będzie wyglądać.
Ten cały cyrk się zrobił z tego, że umówiliśmy się na priv, bardzo dawno temu i nie wiem czy to rok minął czy nie - nie ważne.
Nie chodzę na privy, więc nawet już ze względu na tą naszą relację, to było coś innego. Na pewno coś do czego chciałem podejść.
Terminy przekładały się co miesiąc, na kolejny i kolejny, potem jakieś inne ewenementy zaczęły wypadać w jej życiu prywatnym, a ja cierpliwie czekałem.
W między czasie oferując jej swoją pomoc w pewnych rzeczach, dbając o to, żeby uśmiech nie znikał jej z twarzy a gdy miała gorszy humor dostawała drobne prezenty.
Była dla mnie bardzo ważną osobą i mogła na mnie liczyć o każdej porze, w każdej sytuacji. Ci co kojarzą mnie od początku u niej pamiętają jak dobry kontakt mieliśmy.

No więc tak jak wyżej terminy się przekładały. W pewnym momencie poprosiłem ją, żeby wzięła to na poważnie i w końcu żeby doszło do realizacji tego priva, bo zależy mi bardzo na tym.
Nie byłoby w tym nic takiego, gdyby nie kwestia tego, że po pewnym incydencie, długo musiałem jej coś tłumaczyć, aż finalnie zrozumiała, ale privy u niej stały się praktycznie niemożliwe.
Ci co bywali u niej to pamiętają, że w pewnym czasie zniknęły wszystkie privy i mówiła, że ich nie robi. Tak więc kontynuując, co jakiś czas raz może dwa razy w miesiącu przypomniałem jej o tym
i prosiłem, żeby przestała tak do tego podchodzić, bo znam jej życie prywatne i ją na tyle, że wiem, że może coś wypaść i wszystko szlak trafi. No jak to ona, mówiła że jak przyjdzie czas, to mi powie. Później minęło trochę czasu i był taki moment, że coś miała z telefonem. Podczas rozmowy omawiając pewny przebieg zdarzeń prywatnych, powiedziałem jej wprost, że martwię się o to, że to się nie uda i wtedy przepadnie mi jedyna szansa na to, co chciałem zrealizować. Wiele razy mówiłem, jak mi na tym zależy, a nawet zaproponowałem apartament, żeby wyeliminować jakiekolwiek problemy.
No właśnie i tym problemem stała się operacja biustu. Operacja, która wypadła w taki okres czasu, że po pierwsze musiałem się śpieszyć, bo jak wcześniej z nią rozmawiałem to zaznaczałem, że chce to przed operacją, bo nie jestem zwolennikiem sztucznego biustu i nie wiem czy to zaakceptuje. Po drugie w między czasie wynikły kolejne problemy, co jak mówiłem kilka miesięcy temu, spodziewałem się tego, że coś wypadnie, a ona będzie to przeciągać do momentu, aż zrobi się problem. Już nie wspomnę, że do operacji też swój wkład pieniężny miałem, bo to było jej marzenie od nastolatki.

Przychodzi ten dzień w którym ona oznajmia mi, że możemy podejść, do tego priva, ale pewnych rzeczy nie może zrobić, bo pojawiły się jakieś niespodziewane problemy, że tak powiem i musimy, wywalić połowę priva, bo akurat teraz nie może do tego podejść, a operacja już za chwilę. Wtedy zapytałem się jej, dlaczego mnie olała, przecież rok czasu na to miała, żeby zrobić to w 100%, a teraz ja muszę wybierać wariant: wezmę z myślą, że olała moje proszenie lub nie brać i stracić jedyną szansę, bo już privów nie robi. Zostałem podstawiony pod ścianą w tym momencie. To nie było fajne. Ja się tak angażowałem w tą relację i dawałem 200% z siebie, a teraz dostaje po dupie. No jak się domyślacie wziąłem tego priva i było fajnie, mimo że i tak zrobiła, go po swojemu, a potem stwierdziła, że reszty jej się nie chce robić, że jest zmęczona czy coś, gdzie potem szła na su i siedziała do rana robiąc kilka grupowych, a ja kosztem jedynej szansy na zrealizowanie priva musiałem to zaakceptować.

Było mi w ch*j smutno, że po pierwsze olała moje proszenie od roku, po drugie mi powiedziała, że jest zmęczona a poszła sobie na su i siedzieć nie siedziała, że tak powiem.
Skończyła się transmisja na su, a ja cały czas nie mogłem zrozumieć, dlaczego spośród tych wszystkich wieczorów jakie wchodziła na su, nie mogła poświęcić tylko jednego wieczoru w roku na zrealizowanie tego priva w 100%, bez żadnych niespodziewanych wydarzeń. Ja bym był zadowolony i ona też. Nie mogła na nic narzekać, bo z mojej strony miała dosłownie wszystko.
Kompletnie nic od niej nie oczekiwałem, jak tylko tego, żeby była normalna i jakiegoś szacunku. No chyba, że mówimy o privie, bo to była jedyna rzecz, o jaką ją poprosiłem i się na to zgodziła.

Także, kiedy napisałem Pani Zoooosi, że nie rozumiem, dlaczego mnie olała, nie mogąc poświęcić mi tylko jednego wieczoru w roku na tego priva, odpowiedziała mi, że "takie jest życie".
Zamurowało mnie jak to usłyszałem. Specjalnie przeanalizowałem wszystkie rozmowy nt. priva i podałem jej ile razy to się mogło udać, bez żadnego problemu to w odpowiedzi dostałem,że
ona się winna nie czuje, tak wyszło i tyle. No właśnie nie tyle, bo mi się zrobiło w uj przykro, że nasza relacja tak na prawdę na uj się nadaje, bo ja daje z siebie 200%, a dostaje wiadomość w stylu:
"no trudno, nie udało się i nic na to nie poradzisz". Napisałem jej, że jest mi przykro, że mnie ma w dupie, że SU jest ważniejsze nawet od drugiej osoby, która daje Ci swoje wsparcie, a Ty po prostu
ją olewasz. Teraz jak to mówiłem były tzw. obietnice. Najgorsze g*wno w jakie się można wpakować to obietnice. Ja jej miałem obiecać, że nikomu nie wspomnę o niej słowa, a później ona obiecała mi,że zrealizujemy tego priva bez problemu i zapewniała mnie, że się wszystko uda - i co? No właśnie pytam się co.

Mi robi jakieś wykłady jak tylko wspomnę komuś coś, nie ważne czego to dotyczy, po prostu mi się potem dostaje huk wie za co.
Teraz kiedy ja jej powiedziałem wprost, że o de mnie wymaga czegoś, czego sama nie może dotrzymać, to niech przestanie mi robić awantury ciągle.
No oczywiście teraz to się zacznie, bo nagle jej postawa zmienia się o 180 stopni i zaczynam być atakowany. Każdy popełnia błędy i to jest normalne.
Problem w tym, że ona nie rozumie czegoś takiego. Natomiast, kiedy ona go popełni to dosłownie "ale o ch*j Ci chodzi?"... No coś tu jest nie tak.
Za chwilę napisała mi, że skoro tak mnie boli, to że nie zrealizowała tego priva wcześniej jak ją prosiłem, to zabierze mi jeszcze kilka kolejnych rzeczy,
na które też byliśmy umówieni - a czemu? No temu bo się jej czepiam, a ona kompletnie nie widzi w tym swojej winy, że zjebała i szuka winnego.
Chciałem z nią porozmawiać, to dostałem odpowiedź, że ona nie będzie rozmawiać, bo już powiedziała co miała powiedzieć.

No fajnie słyszeć takie teksty od osoby, która jest dla Ciebie bardzo ważna nie? W dodatku, że Ty jej kompletnie nic nie zrobiłeś.
Następny tekst w moją stronę "zachowujesz się jakby mama dziecku zabaweczki nie kupiła normalnie" - no co to są za teksty ja się pytam?
Bo co? Bo jej wprost napisałem, że robi mi afery o coś, a sama lepsza nie jest? W dodatku o jakieś chore obietnice są te afery.

Teraz co do tego nękania jej jak to tam wam Pani Zoooosia mówiła, że jej żyć nie daje. Więc po tym jak jej wprost powiedziałem, że zjebała,
przestała odpisywać na jakiekolwiek moje wiadomości. Liczyła, że problem sam się rozwiąże, tak jak to ma w zwyczaju.
Problem właśnie w tym, że sam się nie rozwiązał. Żadnego przepraszam nie usłyszałem, żadnego alternatywnego rozwiązania - po prostu "odwal się".

To bardzo miłe, że jak ją wyciągasz z ciężkich momentów i poświęcasz swój czas na jej rzeczy, to pisze Ci "Cieszę się, że Ciebie mam i dziękuję za wszystko co robisz"
albo "od tego mam Ciebie", a nagle stajesz się jej najgorszym wrogiem, bo wypomniałeś jej co zrobiła. To pisanie na whtspp czy pw na SU wynikało tylko z tego, że
ona nie potrafiła tego normalnie wyjaśnić jak dorośli, tylko każdą wiadomość miała w dupie. Ja sobie pisałem a ona nic. Nagle z fajnej relacji zrobiła się obojętność.

Już tak kończąc, w momencie kiedy zniknęła z SU, normalnie ze sobą pisaliśmy na SU i w ostatnich dniach/ tygodniu czy jakoś tak - na transmisji rozmawialiśmy normalnie.
W momencie zniknięcia, też rozmowa zakończyła się normalnie. Dopiero po 3dniach zobaczyłem, że konto usunięte, więc nie wiem co się stało.
Korzystając ze swoich możliwości zostawiłem, jej kartkę w skrzynce - z prośbą o jakąś informację, co się z nią dzieje, ale żadnej odpowiedzi nie dostałem.
Nie zamierzam bawić się w dostarczanie wiadomości, bo za duża odległość nas dzieli i każda taka wiadomość mnie dużo kosztuje.
Skoro ona nie zamierza się odzywać i tego prostować, to ja nie będę po raz kolejny do niej ręki wyciągać.
Pokazała mi ile dla niej znaczę ignorując moje wiadomości i próbę dojście do normalności.
Wybrała najgorszą opcję, do dzisiaj nie rozumiem czemu, po co walczyć z kimś, kto jej wrogiem nie jest.

Też mi jej cholernie brakuje i tej normalności jaka była przez tyle czasu, bo na prawdę była jedną z najważniejszych osób dla mnie jeszcze do niedawna.
Jeśli się nie umie być normalnym, to może to zniknięcie jeśli faktycznie jest przyczyną - będzie najlepszym dla niej rozwiązaniem.
Brakuje mi tej osoby jaką była, kiedy ją poznałem. Tego jak się cieszyłem jak ją tylko widziałem na SU, czy pisaliśmy ze sobą.
W momencie poznania jej była zupełnie inna. Na pewno nie ta obojętna osoba wobec mnie. Gdyby ktoś jeszcze do niedawna powiedział mi,
że przez nią wpakuje się w depresje, to bym w życiu nie uwierzył, bo widziałem jak ta relacja między nami wygląda i kompletnie nic na to nie wskazywało.
Jedna rzecz potrafiła zniszczyć kompletnie wszystko. Jeśli zniknęła przez to wybaczcie, ale dla mnie normalna relacja jest więcej warta niż jej obecność na SU.
Właśnie kolejny raz się przekonała o tym, jak to jest ignorować problemy licząc, że same się rozwiążą. Jak się nauczy w końcu rozmawiać i przestanie robić takie cyrki
to nie będzie dochodziło do tak popier***nych sytuacji, jak właśnie ta.

Przez to, że była dla mnie bardzo ważną osobą, każde jej słowo czy pretensja o coś do mnie trafiało do mnie 10X mocniej niż normalnie.
Już przez same te obietnice, w których nie mogłem się odnaleźć sprawiły to, że moja psychika już cierpiała na tym, bo ciągle coś się działo.
Nawet nie macie pojęcia jak bardzo bym chciał, żeby wróciła i było tak jak kiedyś. Każdy popełnia błędy, ale żeby od razu szukać winnego i
się na tej osobie wyżywać, bo wypomniała jej, że własnych obietnic nie dotrzymuje - to jest po prostu jakiś absurd.

Żadne, ale to kompletnie żadne argumenty do niej nie trafiają. Trzyma się jakichś swoich zjebanych racji bez względu na to czy ktoś na tym ucierpi czy nie.
Taka już jest. Nikt, ani nic tego nie zmieni, chociaż próbowałem zrobić to w małym stopniu to nic z tego. Dalej będzie tworzyć problemy, których nie ma.

Wierzcie sobie lub nie, ale ja bez powodu się nikogo nie czepiam.
Po prostu głupi problem danego słowa, urósł do takiej skali, że zrobił się z tego cyrk.

Już nie mówiąc o skutkach, bo ja przez nią wpadłem w ciężką depresję, z której właśnie jestem na etapie wyjściowym i straciła bardzo wartościową relację na własne życzenie.
Zamiast spędzać fajnie czas, tak jak to było wcześniej, musieliśmy się rozejść, a ona zniknęła z su i nie wiem czy to jest powodem bo tak jak pisałem, do ostatniego dnia pisaliśmy normalnie.
Tej relacji już nie ma i nie będzie. Prosiłem tyle czasu, żeby przestała się tak zachowywać ale nic z tego. Zgotowała mi piekło psychiczne i wpierdoliła w depresje, z której ja ją wyciągałem.
Osobie, której zaczyna być obojętna druga osoba, nie da się nazwać człowiekiem. To przez jakie skutki musiałem przejść wiem tylko ja i nikomu tego nie życzę.

Strona miała szansę zniknąć, gdyby rozwiązała problem kiedy był na to czas. Teraz to już zostanie trwały ślad po tej osobie w internecie i mam nadzieję, że nikt się w takie coś nie wpakuje.
Specjalnie podałem dane kontaktowe na stronie w stopce, jakby ktoś chciał się czegoś więcej dowiedzieć, chociaż myślę, że strona jest wyczerpująca. Nie obowiązują mnie już żadne obietnice,
więc swobodnie będę mówić jak to wszystko wyglądało, nie patrząc na to, czy się zawrę w zakresie "obietnicy" czy nie.
Jak ktoś ma jakieś pytania to zapraszam do kontaktu. Nie mam problemu z rozmową na komunikatorze czy coś.

Internet jest internetem i niestety nie wszyscy widzą, jak to wygląda od zaplecza. Potem właśnie tworzą się takie nieścisłości i oczernianie czyjegoś wizerunku tylko przez słowa danej osoby niczym nie pokryte. Także, mam nadzieję, że to będzie wystarczająca odpowiedź na tą całą aferę i chociaż w małym stopniu zrozumiecie przez co ja musiałem przejść, żeby teraz wyjść na prostą.
Zamiast kupować jej prezenty i jakieś inne rzeczy, to wszystkie środki musiałem ładować w psychiatrów i antydepresanty, które do tanich nie należą.

Zacząłem od niedawna żyć normalnie i tworzyć coś swojego.
To co się wydarzyło nigdy tego nie zapomnę i zawsze będzie gdzieś tam w głębi bolało.
Niestety popełniłem błąd oddając swoją osobę i cały swój czas komuś, kto nie potrafił poświęcić dla mnie nawet jednego wieczoru w roku.
Niech to będzie zakończenie tej całej historii i oprócz strony, która będzie widnieć cały czas - zamykam ten etap w swoim życiu.

Mi się wydaje, że akurat zniknęła z powodu 5 opcji:
a) coś się wydarzyło u niej prywatnie i postanowiła to rzucić
b) ma dosyć tego, że ostatnie miesiące to była walka z SU i nawet nie dało się normalnie porozmawiać ani robić grupowych i się wszystkiego odechciewało
c) nie chce przyznać, że popełniła błąd i ma świadomość, że jak wróci to sprawa dalej nie będzie rozwiązana i dalej to się będzie ciągnąć
d) zaczęła już być mocno rozpoznawalna w internecie i coraz większe zainteresowanie pojawiało się wokół jej osoby
e) inna przyczyna

PS. Nazywając mnie dzieckiem, chyba nie wiecie w jakim przedziale wiekowym to słowo obowiązuje ;).
Dla tych co ewidentnie mają problem z czytaniem ze zrozumieniem, to napiszę jeszcze raz, że jestem osobą pełnoletnią.
Na ten moment kiedy publikuje ten post mam skończone 23lata, więc nazywanie mnie w ten sposób jest niezbyt trafne.
Jak na tak młody wiek zdziwilibyście się znając mnie bardziej prywatnie jak m.in Pani Zoooosia jak dużo wybiegam do przodu.
No niestety nie poznacie mnie w takiej wersji, więc nie pozostaje wam nic innego jak po prostu mi uwierzyć.
Wystarczająco jestem dorosły, nawiązując kontakt z tą Panią i świetnie się dogadując z nią mimo różnicy wiekowej :).

Ogólnie nie wiem, jaki był cel tworzenia tego tematu, ale jak już powstał, to od lepiej od razu wyjaśnić i uniknąć tego spamu zapytań.
Mi nie zaszkodzicie, natomiast jej wizerunkowo już możecie. Im więcej stron ma gdzieś umieszczony jej nick, tym szybciej będzie można znaleźć powiązania.
Także, tyle z mojej strony mogę powiedzieć i w maksymalnym skrócie to wyjaśnić, jeśli komuś się nie chce czytać całej strony.
W razie pytań na stronie macie kontakt i zanim kogoś ocenicie, najpierw poznajcie całą wersję historii, a nie tylko słowa, które ktoś powie na jej temat.

Pozdrawiam
kotquee