Nie mówię tylko o sobie, mówię o dużej grupie, która wcale nie ma 25 lat, a często dużo więcej. To nie jest tak, że kobiety chcą i będą chcieć. Ludzie tym właśnie różnią się od zwierząt, że instynkt nie gra u nich dużej roli, bądź nad tym instynktem są jednak w stanie zapanować. Zdecydowanie znikomy jest procent kobiet, które powiedzą Ci, że ciąża była dla nich fajna, poród był w sumie to nie taki zły, połóg się podobał, a wstawanie do dziecka 300 razy dziennie i przewijanie jego smrodów przez pierwsze miesiące/lata życia jest czymś, przez co przechodziły z bananem na twarzy. Coraz więcej kobiet też nie boi się mówić o depresji poporodowej, czy w ogóle żałowaniu urodzenia. Kiedyś to było nie do pomyślenia, kiedyś niemal żadna czegoś takiego nie powiedziała na głos, ale nie dlatego, że tego nie było, tylko nie było jej wolno, bo albo zostałaby spiętnowana, albo nikt jej nie chciał słuchać. Ciekawe, jak wiele naszych mam i babć pod wpływem magicznego serum prawdy wyznałoby, że dzieci zniszczyły im życie. Jestem w stanie uwierzyć, że bardzo, bardzo wiele, bo - nie oszukujmy się - ciąża, poród, wychowywanie dziecka, to w większości spada na matkę. Nawet najlepszy partner raczej nie zmieni tego, że pojawienie się dziecka bardziej zmieni życie kobiety, niż jego, a w ostateczności, to zazwyczaj kobiety zostają samotnymi matkami. Nie jesteśmy zwierzętami, by mieć zakodowane w głowach, by się rozmnożyć, a jak sam powiedziałeś, pragnienie czegoś małego można skutecznie zastąpić kotkiem, pieskiem, rybką, kanarkiem... Taka perspektywa to horror, całe to poświęcenie, ból, zmęczenie, stracony czas na bujanie, przewijanie, uspokajanie, czas Twojego życia, które masz jedno, a którego nikt Ci nie odda - to sprawia, że dziewczyny nie chcą dzieci i coraz częściej szukają metod bardziej pewnych niż tabletki, a obawa przed niechcianą ciąża prowadzi do używania gumek równocześnie z tabletkami i odbierania tym samym części przyjemności, albo w ogóle lękom i comiesięcznemu zastanowieniu "czy na pewno nie?". I jak taki lęk ma nie wpływać na życie łóżkowe?
Nieodwracalność? Nie do końca. Podwiązanie jajowodów/wazektomia nie sprawia, że osoba ta na 100% nie będzie mogła mieć dzieci w przyszłości. W dużej mierze zabiegi te są odwracalne, istnieje możliwość pobrania i zamrożenia komórek jajowych w razie przyszłego "zmienienia zdania" i poddania się in vitro - z nasieniem najpewniej jest podobnie. Poza tym, taki zabieg nie niesie dla organizmu obciążania, jakie dają przyjmowane przy antykoncepcji hormony (co znowu spada na kobietę).