Anal jest spoko, jeśli jest robiony z głową. Dla mnie bez zadbania o higienę nie ma opcji, na "spontanie" to się tylko spinałam tym, czy "nie wyciągnę więcej, niż włożyłam". Także podstawa to poczucie czystości, czy to przez dokładne wypróżnienie, czy lewatywę - to już indywidualna kwestia dziewczyny. Nie naciskaj na nią - mnie na przykład irytuje i zraża do anala nagabywanie na taki spontaniczny anal, bo dla mnie zero frajdy, samo niepotrzebne spięcie, a kilkukrotne odmawianie fajne nie jest. Jak na pierwszy raz może przydać się żel (ślina czasami to za mało), relaks i rozluźnienie. Na początku może palec, albo mniejsza zabawka, ale jak palec, to paznokcie na krótko, bo będzie nieprzyjemnie. A potem duuużo nawilżenia i na spokojnie próbować ze sprzętem. Jak masz raczej grubego penisa, może się okazać, że będzie potrzebowała więcej "treningu". I taka drobna moja rada - na początku lepiej, żeby to ona się "nadziewała", bo ona to czuje. Ty możesz próbować wejść pod nieodpowiednim kątem i nacisnąć jej mocno na mięśnie zwieracza a to boliiii... I może porządnie zrazić. Próbować na spokojnie, jak boli to przestawać, jak się podoba, to odważniej

Dla mnie sam anal jest mega przyjemny. Zwykle pierwsza chwila łagodnie, a potem coraz ostrzej, chociaż bywało, że startowaliśmy od razu na ostro, ale to już jest pewne doświadczenie i zgranie z partnerem, które przychodzi z czasem. Jak nie mam tego spięcia w głowie, bo higiena, to jest odlot i potrafię dojść w pół minuty, dosłownie. Ale tylko z żywym penisem, zabawka tego nie daje

Nie lubię tylko anala za często. Zostawiam jako "smaczek", żeby nie spowszedniało, myślę, że partnerowi odpowiada. A jak mu czasami otworzę ubrana w jakiś wymowny sposób i spod koronek błyśnie diamencik z korka analnego... Jego frajda nieoceniona, co przekłada się na moją
